Św. Arnold, wskazując lokację klasztoru w Nysie, jako jeden z czynników brał pod uwagę głęboką pobożność jej mieszkańców. Obecnie, blisko połowa ludzi mieszkających na terenie werbistowskiej Parafii Matki Bożej Bolesnej nie uczęszcza na niedzielną Eucharystię. Wielu z nich w żaden sposób nie identyfikuje się z Kościołem.
Dla nas, chcących docierać z Bożym Słowem do ludzi, którzy nie słyszą go zbyt często, jest to wyzwanie szczególne. Dlatego przyjęto specjalną formę misji parafialnych.
Misje to słowo, które dla każdego z nas – werbistów – jest osłuchane. Kiedyś kojarzyło się z dalekim światem, poznawaniem innych kultur, jazdą po bezdrożach do ludzi nie znających Chrystusa. Dziś, w kontekście zmian społeczno-kulturowych, ze zmieniającą się religijnością społeczeństw Starego Kontynentu, coraz częściej pojawia się pytanie, jak je właściwie odczytać, by skutecznie realizować nasz charyzmat. Pytanie to padło również w naszej parafii, kiedy planowaliśmy, przypadające co dziesięć lat misje parafialne.
Św. Arnold, wskazując lokację klasztoru w Nysie, jako jeden z czynników brał pod uwagę głęboką pobożność jej mieszkańców. Obecnie, blisko połowa ludzi mieszkających na terenie werbistowskiej Parafii Matki Bożej Bolesnej nie uczęszcza na niedzielną Eucharystię. Wielu z nich w żaden sposób nie identyfikuje się z Kościołem. Dla nas, chcących docierać z Bożym Słowem do ludzi, którzy nie słyszą go zbyt często, jest to wyzwanie szczególne. Dlatego przyjęto specjalną formę misji parafialnych. Skierowano je do osób praktykujących swoją wiarę, ale równocześnie zaproszono tych, którzy budynki sakralne omijają szerokim łukiem.
Część programu realizowana była w kościele parafialnym, zaś pozostałe wydarzenia w niedawno wybudowanej hali, która w naszym mieście stała się znanym miejscem widowisk sportowych i różnego rodzaju imprez kulturalnych. Można więc powiedzieć, że to taki lokalny areopag, gdzie różnym ludziom można głosić Ewangelię.
Misjom parafialnym nadano nazwę – Festiwal Wiary „Kolory Życia” – aby nie zniechęcała na starcie tych, którzy alergicznie reagują na „kościółkowe” terminy. Nazwa ta stała się rozpoznawalna dzięki szerokiej kampanii medialnej. Dlaczego „Kolory Życia”? By ukazać, że życie z Jezusem może być piękne. Prawdę tę głosili ewangelizatorzy ze Wspólnoty Świętego Tymoteusza z ks. Arturem Godnarskim na czele.
W przygotowania, trwające blisko rok, pod proboszczowskim okiem o. Damiana Piątkowiaka SVD, zaangażowanych było kilkudziesięciu parafian. Festiwal rozpoczął się w sobotę 8 czerwca, czuwaniem w Wigilię Zesłania Ducha Świętego, a zwieńczeniem była niedzielna Eucharystia ku czci Trójcy Świętej, sprawowana 16 czerwca 2019 roku pod przewodnictwem JE ks. bp. Pawła Stobrawy.
Dzieło Ducha Świętego – bo jak inaczej wytłumaczyć żywy Kościół – wspólnotę ludzi, poświęcających swój wolny czas, by innych przyprowadzić do Chrystusa. Jak inaczej wytłumaczyć rozmodloną świątynię, wypełnioną ludźmi różnego wieku i stanu? Jak wytłumaczyć kolejki do spowiedzi, a w nich także tych, którzy przyszli po długim czasie i „z daleka”? Cały tydzień to piękny czas, w którym przeplatała się modlitwa, głoszenie słowa Bożego, koncerty artystów (Marcin Styczeń, Piotr Bubik, zespołów „niemaGotu”, „Pathlife” czy „Fisheclectic”, Halina Frąckowiak).
Z dużym entuzjazmem przyjęto przedstawienie adaptacji Księgi Tobiasza w wykonaniu Teatru Franciszka pod przewodnictwem pana Mariusza Kozubka. Dla najmłodszych przygotowany był kącik przedszkolny, by rodzice mogli na jakiś czas powierzyć tam swoje najmłodsze pociechy. Elementem misji były też rekolekcje w duchu Nowej Ewangelizacji dla uczniów nyskich szkół średnich.
Tańce i śpiewy uwielbienia (fot. MW / BZdsNE)
Trudno mi w kilku zdaniach streścić wszystko, co się w tych dniach działo. Tak podsumował to jeden z maturzystów: „Podoba mi się, że można było zrobić Mszę św. i Adorację Najświętszego Sakramentu tu na hali, gdzie zwykle odbywają się imprezy sportowe. To pokazało mi, że Kościół to nie te mury, ale wspólnota, ludzie. I to, że otwiera się na nowo. Pana Boga można pokazać przez kulturę: spektakl, muzykę i w przestrzeni publicznej”.
Owoce misji nie są nam w pełni znane. Nie robiliśmy statystyk, ile osób na nowo powróciło na łono Kościoła? Ile osób rzeczywiście pogłębiło swoją relację z Panem Bogiem? Jedno jest pewne – wielu ludziom otworzyły się oczy na to, że Kościół jest żywą wspólnotą ludzi, chcących z Jezusem pięknie żyć. Widocznym owocem jest spora grupa parafian, która chętnie zaangażowała się w całe wydarzenie oraz chce kontynuować swoje działania.
Hubert Łucjanek SVD
Za: Komunikaty SVD